Data aktualizacji: 7 grudnia 2023
Data utworzenia: 12 marca 2022
Przeczytasz w 10 min
Na podwórku zazdroszczę wszystkim mamom a zwłaszcza tym, które mają dzieci w wieku 3-4 lat…Z mężem nie rozmawiamy na ten temat. Pokój, który był przygotowany dla dziecka zamieniłam w swoje biuro niemalże z dnia na dzień. Rzuciłam się w wir pracy. Chciałam jak najszybciej zapomnieć. Wszystkie rzeczy kupione wcześniej dla dziecka oddałam znajomym. Mąż był na początku zbuntowany, ale spasował w tej sytuacji…
Pani Aurelio – czy przezwyciężę swój lęk? I będę jeszcze szczęśliwą mamą?
Anna
To, co się w Pani życiu wydarzyło było bez wątpienia niezwykle bolesne. Poronieniu często towarzyszą przykre emocje, rozdzierający wręcz fizyczny ból, podobnie jak w przypadku straty kogoś bliskiego, kochanego, kto żył i istniał obok nas. Chociaż dziecka nie było jeszcze na świecie – miało ono już wybrane imię, swój pokoik, łóżeczko, zabawki, ubranka. Było dla niego miejsce: na swoje maleństwo z niecierpliwością czekali kochający rodzice.
Z czym mierzy się zatem kobieta, gdy jest w zaawansowanej ciąży i traci w takim momencie dziecko? Musi zmierzyć się z ogromnym smutkiem, poczuciem niesprawiedliwości, krzywdy: skonfrontować z uczuciami, które są wręcz nie do zniesienia. Pojawiają się pytania: Dlaczego Ja? Dlaczego mnie to spotkało a nie kobietę, która wcale dziecka nie chce i może w ogóle go nie powinna mieć? Do tego jeszcze dookoła jest mnóstwo przedmiotów, które tylko przypominają w bolesny sposób o radości, która miała nadejść a nie nadejdzie… bo dziecka już nie ma. Kobieta, która jest w zaawansowanej ciąży, dla której najważniejszym teraz zadaniem jest przygotowanie się na przyjście na świat niemowlęcia, z którym już ją łączy matczyna więź, które już pokochała, wtedy kiedy je traci doświadcza niezwykle bolesnych uczuć – przytłaczającego głębokiego żalu i rozpaczy. Przyszła matka nie jest gotowa na taki cios. Czeka przecież na radość i szczęście, a nie na tak trudne doświadczenie.
Niektóre kobiety (podobnie jak Pani) natychmiast decydują się zakupione wcześniej dla maluszka rzeczy usunąć i robią to po to, aby nie cierpieć. Usuwają przedmioty – nie da się jednak zapomnieć, usunąć z umysłu przygnębiające myśli i wyciąć z serca takiego ogromu cierpienia.
Od czasu Pani straty minęły już cztery lata. Lęk jednak nadal nie odpuszcza – napisała Pani: ‚ boję się, że to się powtórzy’. To zrozumiałe, adekwatne do przeżytego wcześniej doświadczenia. W głowie pojawiają się zapewne wciąż pytania: Co, jeśli znowu zajdę w ciążę i po raz kolejny poronię? Jak tym razem to przeżyję? Aż w końcu: Nie dam rady po raz kolejny tego udźwignąć… I wycofuje się Pani. Lęk jest zbyt paraliżujący.
Niektóre z moich pacjentek w wyniku takich doświadczeń, jak Pani, nie decydują się na kolejną ciążę właśnie z obawy, iż sytuacja znowu się powtórzy. Ogarnia je paniczny lęk, iż ponownie stracą dziecko. Umysł zaczyna pisać najczarniejsze scenariusze. Jednak wcale tak nie musi być. Wielu kobietom się jednak udaje, rodzą dzieci pomimo wcześniejszego poronienia. Inne panie z kolei chcą bardzo szybko zajść w następną ciążę, aby ukoić ból po stracie. Takie pacjentki również trafiają do mojego gabinetu. Ani jedna, ani druga decyzja jednak, nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Kiedy lęk jest tak ogromny, że utrudnia, czy wręcz uniemożliwia podjęcie po raz kolejny decyzji o przygotowaniach do następnej ciąży – kobieta sama sobie odbiera szansę na własne dziecko. Z drugiej strony – kiedy decyduje się ponownie na potomstwo w bardzo krótkim czasie od poronienia – maluch staje się dzieckiem zastępczym i może być obciążony emocjami swojej mamy, wynikającymi z przeżywania straty jeszcze po poprzednim dziecku. Najpierw trzeba ‚opłakać’ dziecko, które odeszło. Żadne inne dziecko zwyczajnie nie jest w stanie go zastąpić. Warto, aby miała Pani świadomość, iż kobieta, kiedy podejmuje taką decyzję, jest jednocześnie w dwóch procesach psychologicznych – z jednej strony przeżywa żałobę po stracie nienarodzonego dziecka, z drugiej jest w procesie przygotowywania się na przyjście na świat kolejnego maluszka. To może być bardzo obciążające zarówno dla niej samej, jak i dla dziecka.
Pani Anno – wiele kobiet, którym udaje się w końcu zajść w ciążę nawet po wielu poronieniach i doczekać maleństwa (takie pacjentki również mam), przeżywa podobne uczucia, jak Pani – lęk, żal, smutek. Czasem emocje te są obecne niemal przez cały okres ciąży, co nierzadko utrudnia przyszłym mamom cieszenie się w pełni z tego wyjątkowego dla kobiety okresu. Zazdrość, o której też Pani pisze jest neutralnym uczuciem. Nie jest ani dobra, ani zła. Jest adekwatna do Pani sposobu reagowania oraz doświadczeń osobistych. Jest po prostu nieprzyjemna. To normalne, ludzkie uczucie. Patrząc na dzieci, które są w wieku, w którym byłby teraz Pani maluch, może się ona zatem w naturalny sposób pojawiać. Uwaga koncentruje się, bowiem, na braku własnego dziecka – stąd smutek i żal. Skupienie się na szczęściu innych kobiet, ich radości z posiadania potomstwa – przedszkolaków, które biegają umorusane po podwórku – może, wbrew pozorom, pomóc Pani we wzbudzeniu u siebie nieco lepszego samopoczucia. Dzieci te są, bowiem, radością samą w sobie. Dopiero w kontekście własnej straty, zaczyna Pani odczuwać w związku z nimi przykre uczucia. Radość z cudzego dziecka jest możliwa, jednak często dopiero staje się to możliwe, gdy sami znajdziemy się w fazie akceptacji własnego, bolesnego doświadczenia.
Rozmowa z mężem, o tym, co Pani przeżywa byłaby tutaj dobrym rozwiązaniem. Tłumienie uczuć, brak wymiany myśli pomiędzy partnerami nie prowadzi z reguły do niczego dobrego. Pozwolenie sobie na podzielenie się, tym, czego Pani doświadczyła i czego nadal Pani doświadcza, pomogłoby w poradzeniu sobie z emocjami, uzyskaniu wsparcia od partnera. Poronienie to doświadczenie trudne dla obojga. Kobieta i mężczyzna oboje przeżywają stratę, każde jednak na swój, indywidualny sposób. Czasem dlatego właśnie pojawia się niezrozumienie dla ‚dziwnych’ zachowań partnera. Reakcje te, natomiast, wynikają z odmiennych sposobów reagowania. Pani sama skoncentrowała się na pracy zawodowej, próbowała poradzić sobie zadaniowo: zamieniła niemal natychmiast pokój dziecka w biuro, oddała rzeczy przygotowane dla maluszka, co spotkało się z brakiem zrozumienia ze strony partnera. Doświadczenie utraty nienarodzonego dziecka to jednak również dla Pani męża bolesne doświadczenie. Sposób jego przeżywania jak widać, jest jednak zgoła inny.
W przeżyciu żałoby z pewnością pomaga także czas. Nie usuwa on jednak ran, czasem po prostu tylko sprawia, że są mniej bolesne, chociaż już na zawsze pozostają blizny, ponieważ nie da się tak po prostu zapomnieć. Pamięć o dziecku pozostaje do końca życia. I nie chodzi o to, aby zapomnieć – bo się nie da. Czas potrzebny jest do tego, aby zintegrować to trudne doświadczenie z całością swoich życiowych doświadczeń. Chodzi o to, aby nauczyć się żyć na nowo, pomimo takiego właśnie doświadczenia. Para musi dać sobie nawzajem czas – czas na poradzenie sobie z utratą nienarodzonego dziecka: pozwolić na płacz. Porozmawiać ze sobą, z bliskimi, pozwolić samym sobie na przeżywanie i okazywanie przykrych uczuć – rozczarowania, złości, żalu i ogromnego smutku. Z pewnością pomagają tutaj ‘rytuały’: pożegnanie się z dzieckiem, napisanie listu, uczynienie straty bardziej konkretną nawet w obecności innych ludzi. Chodzi o urealnienie straty, co jest istotne dla zamknięcia i przepracowania utraty nadziei na dziecko, które się nie urodziło. Niezbędna jest zatem konfrontacja z głębokim żalem po to, aby móc pójść naprzód a nie utknąć w miejscu, chociaż wydaje się to często w tym momencie zbyt przerażające.
Czasem niezbędne jest też wsparcie ze strony specjalisty, który pomoże kobiecie, mężczyźnie, parze – przejść przez okres żałoby i wrócić do normalnego życia. Na nowo ustalić cele, pomóc zaakceptować to, co się wydarzyło – śmierć nienarodzonego dziecka.
Pyta Pani na koniec: ‚Czy przezwyciężę swój lęk i będę jeszcze szczęśliwą mamą’? Nie wiem Pani Anno. Niestety nie znam na to pytanie odpowiedzi. Zachęcam jednak Panią do skorzystania z pomocy psychologa, psychoterapeuty właśnie po to, aby mogła Pani, być może, przezwyciężyć ten swój lęk, i w końcu poradzić sobie z nim. I być może wówczas, gdy tak się stanie, będzie Pani gotowa do podjęcia po raz kolejny ryzyka i rozpoczęcia działań w kierunku posiadania własnego potomstwa, lub być może podjęcia innej świadomej, dojrzałej decyzji.
Życzę Pani Wszystkiego Dobrego,
pozdrawiam,
Aurelia Kurczyńska