Data aktualizacji: 5 lipca 2024
Data utworzenia: 17 marca 2022
Przeczytasz w 5 min
Zawsze należałem do wyjątkowo ambitnych i zdeterminowanych osób. Przez wiele lat skupiony byłem głównie na wykształceniu i karierze. Nie miałem czasu na miłość, ani zakładanie rodziny. Kasię poznałem jeszcze na studiach. Wtedy nie miałem u niej żadnych szans. Piękna, wysoka, szczupła blondynka, inteligentna i zaradna. „Mój ideał” – pomyślałem. Zajęło mi kilka lat, zanim zdołałem zaprosić ją na pierwszą randkę. Przez następne lata próbowałem zdobyć jej zaufanie i miłość, aż w końcu usłyszałem magiczne i od lat oczekiwane „Tak”.
Nasze małżeństwo zawsze należało do bardzo udanych. Do dziś rozumiemy się bez słów. Pierwsza przeszkoda na drodze do naszego szczęścia pojawiła się, gdy zaczęliśmy starania o dziecko. Oboje dojrzeliśmy do bycia rodzicami i zarówno mnie, jak i Kasi bardzo zależało, aby jak najszybciej doczekać się naszego maleństwa. Po roku bezskutecznych prób udaliśmy się do kliniki leczenia niepłodności. Kasia już w tamtym czasie była bardzo zrezygnowana i przepełniona żalem. Czuła się winna, że nie może dać mi dziecka. Nie wiedziałem, jak jej pomóc. Odwiedziliśmy wielu lekarzy, żonie zlecono mnóstwo badań. Nikt nie był w stanie odkryć prawdziwej przyczyny naszych problemów. Usłyszeliśmy wiele różnych diagnoz, każda z nich po jakimś czasie okazywała się nieprawidłowa. Widziałem, jak Kasia stopniowo pogrąża się w depresji, mimo to przez cały czas miałem nadzieję, że w końcu ktoś nam pomoże.
Po dwóch latach podróży po różnych ośrodkach, trafiliśmy do kliniki leczenia niepłodności w Gdańsku. Lekarz od razu zapytał, jakie badania mi zlecono. Byłem zaskoczony. Jak to ja? Przecież jestem mężczyzną, to nie ja noszę dziecko, nigdy nie miałem problemów w zaspokojeniu partnerki. Przez moment poczułem się urażony, ale zdołałem opanować emocje. Wszystko, byle tylko pomóc Kasi.
Lekarz przekonał mnie do wykonania laboratoryjnej analizy nasienia. Czułem dyskomfort na samą myśl, że ktoś będzie badał moje życie intymne. „Przecież jestem zdrowy, nigdy na nic nie chorowałem” – powtarzałem sobie. Tydzień później trzymałem w dłoni wyniki swoich badań. „Objętość ejakulatu poniżej 0,5 ml, koncentracja plemników nieprawidłowa, całkowita liczba plemników w ejakulacie poniżej normy, żywotność < 58%.” Co to wszystko oznacza?! Podczas wizyty u specjalisty okazało się, że moje nasienie jest zbyt słabe, aby zapłodnić komórkę jajową kobiety. W tamtym czasie słowa lekarza brzmiały niczym wyrok. Myślałem tylko o Kasi i o tym, jak wiele cierpienia doświadczyła przez ostatnie dwa lata naszych starań. Mogłem jej pomóc. Byłem tak blisko prawidłowego rozwiązania, ale męska duma i uprzedzenie nie pozwoliły mi przyznać, że to ja mogę być przyczyną naszych problemów.
Leczenie niepłodności rozpoczęliśmy od zaleceń ogólnych dotyczących mojego trybu życia. Musiałem zrezygnować z palenia papierosów, ograniczyć spożycie alkoholu do minimum, zrzucić zbędne kilogramy. Dla Kasi i naszego dziecka zacząłem regularnie ćwiczyć, zrezygnowałem z nadgodzin. Nie mogłem się przemęczać ani forsować organizmu, więc zatrudniłem trenera, zasięgnąłem porady dietetyka. Kiedy dowiedziałem się, że będę potrzebował leczenia farmakologicznego, nie stawiałem oporu. Byłem dumny, że pomagam swojej partnerce. Na tym polega bycie prawdziwym mężczyzną.
Po kilku miesiącach terapii, któregoś dnia Kasia odwiedziła mnie w pracy. Kiedy zobaczyłem ją w drzwiach mojego gabinetu, nie pytałem o nic – przecież rozumiemy się bez słów. Tamtego dnia czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Do dziś tak się czuję.
Patrycja przyszła na świat w styczniu 2010 roku. Urodziła się duża, zdrowa i dostała 10 punktów w skali Apgar. Poród trwał krótko, Patrycja pchała się na świat, jak szalona. To nasza Mała Wojowniczka – będzie tak ambitna i pracowita, jak jej Tata. Już nie mogę się doczekać, aż dorośnie. Teraz myślimy z Kasią nad drugim dzieckiem. Mała musi mieć kogoś, kto ją wesprze, kiedy Tata będzie w pracy.
Dowiedz się więcej na temat męskiej niepłodności